Translation for 'mieć na oku' in the free Polish-English dictionary and many other English translations.
4.Pliki w bazie czy w systemie? Dane w bazie Dane w systemie plików Zalety: Spójność transakcyjna Wszystkie dane w jednym miejscu Jedno środowisko przechowywania i odpytywania danych Zalety: Oszczędność miejsca w bazie Rozmiar pliku ograniczony tylko przez system operacyjny i miejsce na dysku Wydajne pobieranie danych Wady: Duże obiekty potrzebują dużo pamięci Varbinary(max
Czy jakoś takMiłego oglądania :DNajlepsza serwerownia CS:S - http://uteda.pl/Audiovisuals from recorded Let's Play gameplay belong to BioWare Corporation.
Dịch Vụ Hỗ Trợ Vay Tiền Nhanh 1s. Stare, ale jeszcze dzisiaj często i chętnie przywoływane powiedzenie łyżka (albo kropla) w beczce miodu – znane też w dłuższej konstrukcji łyżka dziegciu beczkę miodu zepsuje lub łyżka dziegciu dodana do beczki miodu zepsuje jego smak – nazywa sytuację ogólnie korzystną, którą nieoczekiwanie zakłóca jakieś małe, drobne, ale nieprzyjemne wydarzenie. Cóż to był ów dziegieć? Dziegciem nasi przodkowie nazywali gęstą, ciemnobrunatną ciecz, smołę o bardzo nieprzyjemnym zapachu, otrzymywaną podczas suchej destylacji kory i drewna brzozowego. Używano jej w rozmaitym celu, np. jako środka na schorzenia skóry, gdyż działała antybakteryjnie, gojąco, czy jako smaru do piast kół w wozach (stąd się wzięło inne powiedzenie – kto smaruje, ten jedzie). Dziegciem w połączeniu ze smołą uszczelniano beczki, impregnowano liny, a nawet smarowano buty, by dłużej służyły, a maść dziegciowa skutecznie odstraszała komary. W przeszłości był w obiegu nie tylko wyraz dziegieć, ale także czasownik dziegciować, czyli ‘smarować, nasycać coś dziegciem’. ‘Kogoś, kto to robił’ nazywano dziegciarzem, a ‘miejsce wyrabiania dziegciu’ – dziegciarnią. Przenośny sens powiedzenia łyżka dziegciu w beczce miodu wziął się ponoć z tego, że do beczek miodu pitnego przewożonego w taborach za wojskiem celowo wlewano trochę cuchnącego dziegciu, żeby ów miód nie korcił przed bitwą żołnierzy. Nie wiadomo jednak, czy jest to prawdą… Bardziej wiarygodne wydaje się to, że mieszanina miodu z odrobiną gorzkiego dziegciu stanowiła dobrą miksturę na rozmaite dolegliwości. Tym samym powiedzenie to zawdzięczalibyśmy samozwańczym farmaceutom i znachorom. Pan Literka
Łyżka dziegciu w beczce miodu- czyli implanty nie są idealne Łyżka dziegciu w beczce miodu- czyli implanty nie są idealne.. Postanowiłam napisać ten tekst z dwóch powodów. Po pierwsze, trudno znaleźć informację o implantach napisaną w przystępny sposób dla pacjenta, która nie będzie pokazywała samych superlatyw implantów, ale także ich ograniczenia. Po drugie, słowo pisane moim zdaniem wydaje się lepsze, jeśli chodzi o tłumaczenie rozwiązań od mojej strony- czyli lekarza MediClinic. Leczenie implantologiczne jest dosyć kosztowne, wiąże się z częścią chirurgiczną , której pacjenci się boją. Rozmowa w gabinecie często jest skupia się na tym, co opowiada lekarz. Pacjenci nierzadko nie wiedzą o co zapytać. Zatem co z tym dziegciem/ implantem. Otóż implanty są świetnym rozwiązaniem, jeśli straciliśmy ząb. Nawet pojedynczy. Implanty są nowoczesną i bezpieczną metodą leczenia. Absolutnie należy rozważać ich wszczepianie i rozwiązania oparte na nich, bo obecnie są to najbliższe naturze i najwygodniejsze dla pacjentów rozwiązania. Jednak pamiętać należy o kilku kwestiach, które mam nadzieje dzięki temu tekstowi będą bliższe naszym pacjentom. Najważniejsza informacją na jaką pacjenci powinni zwrócić uwagę i jaką powinni zapamiętać: IMPLANT NIE JEST TYM SAMYM CZYM JEST WŁASNY ZĄB. I NIE OCZEKUJMY ŻE BĘDZIE TAK SAMO FUNKCJONOWAŁ. Pamiętając o tym będziemy w stanie- my lekarze i Wy- pacjenci uniknąć pewnych rozczarowań lub sytuacji zaskoczenia. Zacznijmy od anatomii. Naturalny ząb jest zawieszony w zębodole, w naszej kości na miliardach nitek. To włókna ozębnej utrzymują go na miejscu i choć tego nie czujecie na co dzień, wasze zęby ruszają ulegać wychyleniu, mogą być wtłoczone wgłąb lub się wysuwać dynamicznie dostosowując się do sytuacji w ustach. Dzięki temu możemy je przesuwać podczas leczenia ortodontycznego. Implanty po czasie wgajania się do kości tkwią w niej sztywno. W żaden sposób nie pracują, nie dostosowują się, nie można ich przesunąć z raz uzyskanej pozycji. Ta cecha ma wiele następstw. Otóż- prace na implantach wymagają regularnych kontroli, co 6 miesięcy. Nasze kości rosną i zmieniają się całe życie, razem z nimi zmieniają się pozycje naszych zębów, lub właśnie dzięki zębom kości rosną w pożądanych kierunkach. Implanty nie wywierają tak naturalnego wpływu. Dlatego zgryz i korony na implantach mogą się zmieniać z biegiem czasu. W skrajnych przypadkach, po kilku latach korona na “jedynce”, założona na implancie – w dniu oddania idealna, po jakimś czasie będzie o 1 mm za krótka, a korona na implancie dolnej piątki będzie za niska o 1 mm.. Szczęka i żuchwa zmieniają się całe życie, a prace na implantach I same implanty pozostają takie same. Problemem może być również widoczność implantów po latach od wszczepienia. W dniu oddania pracy protetycznej jest ona idealna, po kilku lub kilkunastu latach nagle pacjenci zauważają , że przez dziąsło w górnej szczęce prześwitują tytanowe (w określeniu pacjentów- stalowe) elementy a w żuchwie przy dziąśle widac szara obwódkę “metalu”, której nie było.. Jest to norma, nie jest to w żadnym razie powikłanie. Po prostu nasza szczęka z wiekiem kurczy się w swojej objętości, a żuchwa maleje do dołu. Jeśli pacjent utrzymuje prawidłowa higienę i pozostaje pod stałą kontrolą profesjonalisty, nic się nie dzieje z takimi pracami i mogą one nadal funkcjonować o ile prawidłowo kontaktują z zębami przeciwstawnymi. Zadaniem lekarza jest także uświadomić pacjentowi, że o implanty należy prawidłowo dbać. Że pomimo iż są to “sztuczne zęby” one też mogą się “popsuć” od nieprawidłowego mycia. Oczywiście nie mam tu na myśli próchnicy, bo ona implantom nie grozi, ale zapalenie dziąseł i kości wokół, które to dla implantów może być bardzo niebezpieczne. Odpowiednia higiena musi obejmować prawidłowe nitkowanie wokół implantu, najlepiej, jeśli do higieny włączone zostaje regularne użycie irygatora oraz bezwzględne kontrole w gabinecie. Lekarz decyduje, w jakim okresie czasu wykonywać zdjęcia kontrolne, w MediClinic zakładamy, że powinny być one wykonane raz na rok. Zapalenie kości i jej zanik wokół implantu mogą spowodować odrzucenie implantu. Nawet, jeśli ten implant służył nam już dobrych kilka lat i do tej pory nic sie z nim nie działo. Dlatego kontrole są tak istotne. Teraz duży kaliber. Drodzy pacjenci – rozległe prace na implantach nie są na całe życie. Z resztą jak każda praca protetyczna na implantach lub na własnych zębach. Pomimo faktu, że mamy obecnie wspaniałe technologie, CAD/CAM, CEREC, skanowanie wewnątrzustne, świetne materiały, porcelanowe , cyrkon, e-max, PEEK, tytan i wiele innych, nadal nie stanowią one ideału jaki stworzyła natura- czyli tkanki zęba. Prace na implantach co kilka lub kilkanaście lat wymagają wymiany. Będą się niszczyć , ścierać, kruszyć tak jak własne zęby. Pamiętajcie drodzy pacjenci, że w waszych ustach jest istny poligon wojskowy. Gryziemy, żujemy z siłą kilkudziesięciu kilogramów kilka razy dziennie, codziennie, przez wiele tygodni, miesięcy, lat. Dodatkowo fundujemy sobie zmienne ph- od silnie kwasowego popijając colę z cytryną do silnie alkalicznego przy popijaniu ogórka i fasolki woda zasadową. No i jeszcze czasami lubimy sobie zgrzytać zębami ze złości lub we śnie…I jeszcze cała masa innych. Skoro wasze własne, idealne zęby tego nie wytrzymują , bo z jakiegoś powodu rozważacie te implanty, to proszę, nie oczekujcie cudu od pracy zrobionej w laboratorium. Będzie ona zawsze substytutem zęba naturalnego. Podobnie też ma się rzecz z protezami opartymi na implantach. One również będą wymagały zmiany co jakiś czas. Zęby będą się ścierać tak jak własne i utrzymanie protezy również będzie wymagało poprawek. Na szczęście wszystko jest do zrobienia, trzeba jednak brać to pod uwagę. Przygoda z dentystą nie kończy się w dniu oddania pracy. To związek na dłużej. W drugiej części, żeby nie wystraszyć Was za bardzo, zajmiemy się – innością odczuwania, możliwościami estetycznymi, wymową, awariami i co z nimi.
Polityka spójności nadmiernie koncentruje się na inwestycjach w infrastrukturę komunikacyjną i ekologiczną. Samorządy są jednak mądrzejsze od rządu. W swoich programach operacyjnych stawiają również na rozwój innowacyjnej gospodarki. Zdaniem ekspertów Unia Europejska za mało skupia się na tworzeniu konkurencyjności i innowacyjności słabiej rozwijających się regionów, a za dużo uwagi poświęca redystrybucji pieniędzy, które co prawda poprawiają standard życia mieszkańców, ale nie przyczyniają się do tworzenia trwałych mechanizmów rozwoju lokalnych to także u nas. Koncentrujemy się na inwestycjach w infrastrukturę, przede wszystkim komunikacyjną i ekologiczną. Zbyt mało pieniędzy trafia na rozwój innowacji oraz przedsiębiorczości. Dlatego Danuta Hübner, była komisarz UE odpowiedzialna za politykę regionalną, przestrzega polski rząd przed powtórzeniem błędu Hiszpanii, która wykorzystywała unijne fundusze na budowę tradycyjnej infrastruktury, zaniedbując badania i „Narodowych strategicznych ramach odniesienia”, dokumencie określającym realizowaną u nas w latach 2007-2013 politykę spójności, wydatki związane z tworzeniem innowacyjnej gospodarki wzrastają jedynie do około 19,8 proc. (w latach 2004-2006 wynosiły około 17 proc.).W tym czasie tylko nieznacznie zwiększają się wydatki na badania – do około 4-5 proc. (około 3 proc. w latach 2004-2006). Dalej dominujące znaczenie mają inwestycje infrastrukturalne, sięgające około 65 proc. całości wsparcia unijnego. To niedobrze, bo z badań Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) wynika, że inwestycje infrastrukturalne w niewielkim stopniu wpływają na wzrost gospodarczy, jeśli nie są powiązane – w ramach szerszej strategii – z innymi działaniami szczęście z problemem postanowiły poradzić sobie samorządy. Widoczna zmiana – wobec planów – nastąpiła w programach wojewódzkich. Aż około 31,5 proc. ich zasobów idzie na inwestycje związane z tworzeniem nowoczesnej gospodarki (to niemal dwa razy niż wynika ze średniej w narodowych ramach odniesienia, w których ujmuje się środki dystrybuowane zarówno przez państwo, jak i regiony). Skok samorządowych wydatków widać wyraźniej, gdy spojrzymy, że w latach 2004-2006 na innowacyjną gospodarkę przeznaczały one jedynie około 6 proc. ciekawe, i poniekąd zaskakujące, odsetek prorozwojowych wydatków jest jeszcze wyższy (wynosi około 32,2 proc.) w programach operacyjnych pięciu województw wschodniej Polski (lubelskie, podkarpackie, podlaskie, świętokrzyskie i warmińsko-mazurskie). Reasumując – świadczy to o tym, że samorządy bardziej niż rząd myślą o przyszłości i rozwoju nowoczesnej gospodarki. I robią to nawet te regiony, które (jak wschodnia Polska) są za dystrybuowanie środków unijnych krytykowane. Z drugiej strony trzeba przyznać, że dobry innowacyjny wynik samorządów nie byłby możliwy, gdyby nie niegdysiejsza odważna decyzja władz państwowych o częściowymn zdecentralizowaniu funduszy – to jednak, jak mówią klasycy: „oczywista oczywistość”.
łyżka dziegciu w beczce miodu